Nie ma co ukrywać, że stosunkowo często ponoszą nas nerwy. Szczegóły z tym związane to temat na naprawdę długą opowieść. Warto też zadać sobie pytanie, czy zawsze można myśleć o zachowaniu spokoju?
Złość to nie jest wyjście
Zacznijmy od tego, że zdenerwowanie nie prowadzi do niczego dobrego. Nie prowadzi, bo nie może prowadzić – w końcu nie panuje nad sobą. Jakieś zdarzenie spowodowało wyprowadzenie z równowagi i co za tym idzie, możemy mówić o chwiejnej postawie (oczywiście nie w dosłownym znaczeniu).
Poszukiwanie rozwiązania
Wracając do zachowania spokoju, niektórzy mogą stwierdzić, że łatwo się mówi, a trudniej robi. To rzecz jasna prawda, ale czy jest to jakiś argument? Najważniejsze to próbować zmienić swoje życie na lepsze. Można powiedzieć, że jest to coś, na czym powinno nam zależeć w różnego rodzaju sytuacjach. Warto też pamiętać o tym, że zachowanie spokoju nie zawsze może się udać, ale to nie ma większego znaczenia – trzeba dążyć do tego, co jest lepsze.
Przechodząc już do konkretów, czasami można usłyszeć, że z boku lepiej widać i jest to jak najbardziej prawda. Jeżeli czujesz, że z jakiegoś powodu tracisz panowanie nad sobą, spróbuj spojrzeć na sytuację z punktu widzenia biernych obserwatorów. Jak mamy jakiś konflikt (przykładowo), każda strona będzie mieć swoje racje – nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Niemniej nie oznacza to, że możemy mówić o dwóch punktach widzenia, z czego jednym właściwym. Ktoś, kto przygląda się okolicznościom, może zauważyć coś, czego nie widzi jedna i druga strona. Dobrze też pamiętać o trzeźwym zbadaniu sprawy (poniekąd wiąże się to z nabraniem dystansu do sytuacji). Można również dodać zastanowienie się nad planem działania i przejęcie inicjatywy.
Jak zapatrujesz się na takie wskazówki?